Jak widzicie melonik nie chce wrócić do szafy. Na taką byle jaką pogodę jaka była ostatnio nadaje się świetnie. Tak naprawdę mam sporo kapeluszy i uwielbiam je kupować, jednak nie zawsze pasuje włożyć takie nakrycie głowy.
Nowością jest limonkowa sukienka. Idealna na lato, choć nadaje się również na trochę chłodniejsze dni. Ostatnio bardzo często w niej chodzę. Dobrze wygląda w luźnej wakacyjnej formia jak i w bardziej eleganckiej. Delikatny materiał i kolor sprawiają, że to mój numer jeden na lato. Granatowy żakiet ze złotymi guzikami już od dawna był na mojej liście obowiązkowych zakupów. Planowałam nawet wymienić guziki w granatowym z h&m, który już się pojawił kiedyś na blogu. Na szczęście swój obiekt pożądania znalazłam w reserved i to za rozsądną cenę. Dobrałam buty w kontrastującym kolorze i prostą skórzaną torbę.
P.S.
Jutro wyjeżdżam na wakacje, więc prawdopodobnie będę się rzadziej udzielać. Zaglądajcie na mojego facebooka, gdzie na pewno częściej będę pisać. Potrzebuje odrobiny wypoczynku i dobrej zabawy :)
Mała czarna sukienka to obowiązkowa rzecz w szafie każdej kobiety. W mojej jest takich sukienek dość sporo. Oczywiście każda troszkę inna, każda kupiona pod pretekstem, że jest uniwersalna i będę często w takiej chodzić. W związku z tym swojego czasu moja szafa w 75% w przybliżeniu składała się z takich ubrań. W tym momencie trochę pojaśniała od wewnątrz, ale wciąż do czarnych sukienek mam słabość.W tej urzekł mnie pięknie układający się dół sukienki oraz odkryte plecy.
Tak jak zapowiadałam na facebook'u mam dla Was relacje z nagrania dla Internetowej Telewizji Lublin. Zdjęcia nie są najświeższe i mogliście je już dawno zobaczyć u Sary i Martyny. U mnie ten wpis pojawia się dopiero teraz, kiedy to pojawił się nowy odcinek "Nie dla facetów" z naszym udziałem.
Proszę o okazanie wyrozumiałości. Z natury jestem raczej nieśmiała i w towarzystwie kamery trudno ukryć speszenie. Nagranie zajęło nam mnóstwo czasu a po filmiku zobaczycie co z tego wyszło :) Muszę przyznać, że bardzo miło spędziłam czas w przyjemnym towarzystwie. Poniżej dodaję link do filmiku. Mam nadzieje, że się Wam spodoba :)
Dzisiejszy strój jest typowo letni. Szorty z wysokim stanem to obecnie moja ulubiona część garderoby w szafie. Ustępują im nawet sukienki, które zawsze były dla mnie niezastąpione. Początkowo były to długie spodnie (kolejny łup ze strychu!), ale zostały przeze mnie skrócone. Pasiasta bluzeczka z wyciętymi plecami to z kolei perełka od koleżanki mojej mamy. Tym razem zrezygnowałam z wysokich butów na rzecz brązowych rzymianek. Są to jedne z nielicznych płaskich butów jakie posiadam. Mimo, że nie za bardzo lubię taką wysokość, te buty świetnie się sprawdzają w lecie. Szczególnie kiedy nie ma warunków na wysokie obcasy ;)
Tak jak wczoraj obiecywałam, dodaję dzisiaj post z zieloną spódniczką. Jest ona kolejną perełką znalezioną na strychu babci mojego chłopaka. Bardzo mi się podoba jej kolor, a jeszcze bardziej krój. Pięknie podkreśla figurę i naprawdę dobrze się w niej czuje. Kontrastuje z kolorem sandałków, ale wydaje mi się, że jest do dość to dość udane połączenie kolorów tym bardziej, że reszta jest stonowana. Całość tworzy wygodny i zarazem kobiecy letni zestaw. A Wam jak się podoba? :)
Zdaje sobie sprawę, że do tej pory na moim blogu pojawiały się posty z outfitami. Gdzieś się przewinęły ze dwa konkursy i wpis o włosach i kosmetykach. Dzisiejszy wpis będzie czymś zupełnie innym i być może nie wszystkim przypadnie do gustu. Statystyki wykazują, że wiele osób interesuje się tym co studiuje, ile ważę, jakiej muzyki słucham itd. Może właśnie dlatego postanowiłam napisać kilka słów o sobotnim wieczorze.
W poprzednim poście wspominałam, że wybieram się do Warszawy. Być może większość z Was pomyślała, że wybrałam się na zakupy i do znajomych, jednak nie tym razem (chociaż zakupów sobie mimo wszystko nie odmówiłam!). W sobotę w Warszawskiej Stodole odbył się koncert jednego z moich ulubionych zespołów - Marilyn Manson. Czekałam na niego już od dawna, więc jak tylko dowiedziałam się o koncercie postanowiłam kupić bilety dla siebie i swojego chłopaka w ramach prezentu urodzinowego. Podobno bilety wysprzedały się w ciągu kilku tygodni, cieszę się, że zdążyłam! Spotkałam się z komentarzami, że to już nie to samo show co kiedyś, jest stary i nie warto iść. Może faktycznie dekadę temu było lepiej, ale i tak uważam, że warto było to zobaczyć. Na pewno nie wróciłam do domu zawiedziona. Jakże bym zresztą mogła będąc tak blisko sceny! Zdjęcia z koncertu znalazłam w internecie, bo przecież nie pojechałam żeby robić zdjęcia. Jedynie dwa ostatnie były robione moim telefonem, więc możecie sobie wyobrazić jak blisko sceny byłam. Na moje zdjęcie nawet nie zwracajcie uwagi, było robione już po koncercie (wyglądałam co najmniej okropnie). Po przepychaniu ze wszystkimi "zjadaczami kotów" będą mnie bolały ręce przynajmniej do następnej soboty.
Zazwyczaj piosenki bardzo szybko mi się nudzą, z jego muzyką jest inaczej, mogę słuchać na okrągło i wcale nie mam dość. Manson jest jednym z artystów, których bardzo cenię, potrafi być inspirujący. Wywołuje wiele kontrowersji i to się już chyba nie zmieni.
O ile orientujecie się w twórczości Mansona dodaję listę utworów wykonanych na koncercie. Bisów nie było co mnie dość zaskoczyło, ale cóż, komu by się chciało. Dziś Warszawa, jutro Praga...
Suspiria (intro) / Hey, Cruel World
Disposable Teens The Love Song No Reflection mOBSCENE The Dope Show Slo-Mo-Tion Rock Is Dead Personal Jesus Pistol Whipped Coma White / Coma Black Irresponsible Hate Anthem Sweet Dreams (Are Made of This) Antichrist Superstar The Beautiful People You're So Vain (outro)
A już jutro dodam tradycyjnie nowy outfit. Tym razem z zieloną spódniczką :)