Kochani, już się Wam chwaliłam na Facebooku i Instagramie, że wczoraj obroniłam licencjat. Bardzo się cieszę, że stres minął i mam to już za sobą. Czuje wielką ulgę. Podobno obrona to tylko formalność, jednak przez całe studia miałam tylko jeden egzamin ustny przez co ze zdwojoną siłą bałam się wczorajszej odpowiedzi. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam czymś tak bardzo zdenerwowana! Mało brakowało, a wydeptałabym dziurę w podłodze. Na szczęście wchodziłam jako druga, a po odpowiedzi mogłam się już zrelaksować i czekać na wyniki.
Co nie dopowiem to dowyglądam? Tak powiedziała do mnie jedna z koleżanek broniących się razem ze mną. Nie uważam żeby wygląd miał jakiś wpływ na oceny, ale uznałam, że sama będę się lepiej czuła jeśli będę dobrze wyglądać. Ubrałam się dokładnie tak jak lubię. Dopasowana mała czarna i wysokie szpilki to zawsze dobre rozwiązanie. Oczywiście na obronie miałam na sobie jeszcze delikatne bolerko, ale zupełnie zapomniałam zrobić w nim zdjęcia. Mimo, że w środku trzęsłam się jak galareta, wyglądałam na pewną siebie. Jest to również zasługa mojej irytującej przypadłości, która karze mi się ciągle uśmiechać w stresowych sytuacjach :D
Jakiś etap się zakończył, czas na nowe wyzwania!
sukienka: zara | szpilki: prima moda
Follow me: