12 października 2013

Natural

Ostatni tydzień udowodnił, że wciąż istnieje coś takiego jak "złota polska jesień". Gdyby tak wyglądała cały czas, mogłabym z czystym sumieniem powiedzieć, że lubię tę porę roku. Zwiewne sukienki to moja bajka, ale nie mniej uwielbiam botki, jesienne płaszczyki i kapelusze. Patrząc za okno nie czuje przygnębienia. Wszystko się zmieni kiedy zacznie być naprawdę zimno i będzie lać. Oby taka pogoda jaką mamy teraz utrzymała się jak najdłużej. 
Tak jak spada temperatura, tak topnieje ilość kolorów nakładana przeze mnie. Zimą otulam się przede wszystkim szarościami i czernią. Dzisiejsza stylizacja utrzymana w bardzo naturalnych kolorach. Mój ulubiony, szary sweter towarzyszy mi już kulka sezonów. Jest to jedna z tych rzeczy, bez których nie wyobrażam sobie swojej garderoby. Oliwkowe spodnie są łupem z letnich wyprzedaży, mimo że kupiłam je dość impulsywnie, ani trochę nie żałuje tego zakupu. Dobrałam do nich beżowe workery. Sądzę, że takie botki nie pasują do ciemnego dołu, za to z takim tworzą dość udane połączenie kolorystyczne. Na koniec torba, kupiłam ją w River Island ze zniżką na Szaleństwie Zakupów. Jeśli chodzi o torby to mam ich dość mało i bardzo się do nich przyzwyczajam. Ta wydaje mi się bardzo uniwersalna, do tego jest wyjątkowo wygodna i pojemna. Bransoletki to takie miłe wspomnienie lata. Kupione na małym stoisku z pamiątkami w Dubaju. 








zdjęcia: Martyna :)

sweter: kappahl | spodnie: reserved | torba: river island | buty: sellyo | zegarek: asos (podobne znajdziecie TU)