Kropki jakoś nigdy nie należały do moich ulubionych motywów. Ta sukienka mimo, że własnie o takim wzorze, zdobyła od razu tytuł mojej ulubionej rzeczy w szafie. Muszę przyznać, że to była miłość od pierwszego wejrzenia. Zachwycił mnie jej krój oraz materiał. Jak dla mnie ideał. Jedyne co mi w niej przeszkadzało, to trzy kokardki na plecach. Bez wahania odprułam każdą z nich i pozbyłam się wyglądu małej pastereczki. Sądzę, że nie potrzeba jej więcej zdobień. Jak Wam się podoba? :)
zdjęcia: Ola