Rok w rok kiedy zbliża się sylwester wypisuję sobie listę postanowień noworocznych. Z biegiem lat udaje mi się coraz lepiej dotrzymywać tego co sobie obiecałam. Sama lista to nie wszystko i niestety jeśli chcemy osiągnąć wyznaczone cele musimy się do tego dobrze przygotować.
W przypływie wewnętrznej motywacji zdarzało mi się wypisywać bardzo ambitne, aczkolwiek nierealne plany. Jeśli założymy, że w przyszłym roku nauczymy się grać na instrumencie, tańczyć, mówić w nowym języku, zrzucimy 15 kilogramów i do tego zarobimy nasz pierwszy milion to niestety szybko zderzymy się z rzeczywistością. Nasz plany muszą być przede wszystkim realne. Jasne, że wszystkiego możemy się nauczyć, ale niestety nie wszystkiego na raz. Wyznaczajmy sobie mniejsze i większe cele, które będziemy w stanie zrealizować.
To co pomaga mi w jakimś stopniu określić czy rzeczywiście wywiązuje się ze swoich postanowień jest ich dość precyzyjne formułowanie i mierzalność. Jeśli postanawiam zrzucić wagę, to określam ile chciałabym ważyć na etapie końcowym lub ile centymetrów w talii chciałabym mieć. Samo stwierdzenie “w przyszłym roku schudnę” nie niesie ze sobą większego celu. Jeśli postanawiam nauczyć się czegoś nowego, mogę założyć ile godzin tygodniowo chcę na to poświęcić lub założyć, że pod koniec roku np. zdam egzamin z danego języka, wystąpię w konkursie tanecznym czy po prostu będę umiała zagrać melodię, którą naprawdę lubię.
Najważniejszy i zarazem najtrudniejszy etap realizacji naszych postanowień to planowanie. Nie pisz listy, którą po nowym roku wrzucisz do szuflady i zapomnisz aż do następnego sylwestra albo wyrzucisz w trakcie wiosennych porządków. Miej ją w miejscu do którego często zaglądasz, w moim przypadku jest to notatnik. Tam też rozpisuje swój plan i listy zadań na poszczególne dni. Dodatkowo posiłkuję się kalendarzem w swoim telefonie. Dobrze jest ustalić ile razy w tygodniu czy w miesiącu chcemy coś robić aby osiągnąć swój cel i wybrać konkretne dni na realizację. Dużym problemem jest to, że zawsze szukamy wymówek. Kiedyś miałam postanowienia “co najmniej raz w tygodniu będę robić coś tam”. Niestety dni mijają pod znakiem wymówek i okazuje się, że minęły trzy tygodnie. Nie robimy czegoś bo deszcz padał, przyszła koleżanka, imieniny cioci, nie mamy nastroju itp. Zapisanie w kalendarzu jakiejś czynności w jakimś stopniu zmusza nas do działania.
A co z postanowieniami kiedy nie chcemy czegoś robić? Chyba każdy z nas zna kogoś, kto co roku postanawia rzucić palenie. W ubiegłym roku miałam postanowienie żeby nie pić alkoholu w ciągu tygodnia, muszę przyznać, że wyszło mi to zaskakująco dobrze, chociaż nie idealnie. Dobrą metodą na tego typu postanowienia jest zaznaczanie w kalendarzu kolorami dni sukcesu i porażki. Brzmi banalnie, ale ja nie chciałabym zapełnić swojego kalendarza czerwonymi kartkami, jest to w jakiś sposób motywujące.
Podzielcie się Waszymi sposobami na postanowienia noworoczne. Co planujecie zmienić w przyszłym roku? :)