Końcówka listopada to zdecydowanie ten czas kiedy zaczynam myśleć o świętach, prezentach i zakupach związanych z tym czasem. Być może część z Was zaskoczę, ale bardzo nie lubię robić zakupów. Szybko się męczę i zaczynam marudzić. Co innego przed Gwiazdką. Ogarnia mnie przedświąteczny szał, codziennie mogłabym zwiedzać centra handlowe w poszukiwaniu np. uroczej piżamki, swetra w renifery, puchatych kapci czy kubków w śnieżynki. Niestety ostatnio mam bardzo mało czasu na zajmowanie się blogiem, zdecydowanie bardziej aktywna jestem na Instagramie. Kiedy w końcu udało mi się znaleźć czas na zakupy, postanowiłam upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i przy tej okazji zrobić nowe zdjęcia na bloga. Atmosfera świąteczna bije już od samego wejścia gdzie wita mnie wielki świecący renifer. Może to jeszcze za wcześnie na to świąteczne szaleństwo, niestety jestem ofiarą tej machiny nakręcanej przez reklamy i witryny sklepowe. Czujecie już świąteczny klimat? ;)
zdjęcia: Przemek
płaszcz: sheinside | bluzka: f&f | spodnie: mango | torebka: zara | kozaki: stradivarius