Za każdym razem kiedy podejmuje się kręcenia kolejnego filmiku, dochodzę do wniosku, że nie jest to zabawa dla mnie. Moje pierwsze próby nie ujrzały światła dziennego, za to wszystkie te, które jakimś cudem pojawiły się na YouTube, były tworzone i dodawane w mękach. Co tu dużo mówić, jeśli chodzi o stronę techniczną to jestem prawdziwą blondynką. Z trudem przychodzi mi opanowanie najprostszych rzeczy. Od wczoraj męczę się z obiecanym filmikiem pokazującym jak zrobić takiego koczka jak na tych zdjęciach. Udało mi się wszystko nakręcić bez jakiś ogromnych problemów, nawet zmontować w całość. Za to zapisywanie pliku nie dość, że zajmuje strasznie dużo czasu, to zabieram się za to już któryś raz. Problemy z jakością obrazu, potem z dźwiękiem itd. Naprawdę bardzo bym chciała żeby to nie zajmowało tyle czasu...
Nawiązując do stylizacji, z przykrością stwierdzam, że ciepła jesień od nas odeszła. Nadszedł czas na wyciągnięcie z szafy wełnianego płaszcza, który bardzo często okazuje się nadal zbyt cienki.
Jak wiecie nie jestem zwolenniczką intensywnych kolorów na jesień i zimę. Dlatego żeby zmniejszyć poziom ponuractwa ciemnej całości, wybrałam jasny szalik, bez wariacji. Uważam, że taki kolor ładnie współgra z jasną karnacją i włosami, a przy okazji nie nadaje całości ciężkości. Najmocniejszy akcent stanowi błękitna koszula. Od dawna szukałam takiej, w której będę się po prostu swobodnie czuła. Podoba mi się materiał z jakiego jest uszyta, jej kolor i to, że nie ma typowego kołnierzyka. Dzięki temu nabiera bardziej codziennego charakteru.