Witajcie! Miesiąc temu wspominałam Wam, że zaczynam używać urządzenia Foreo Luna. Nad zakupem szczoteczki oczyszczającej zastanawiałam się od dłuższego czasu, więc propozycja przetestowania Luny tym bardziej mnie ucieszyła. Przez cały miesiąc używałam jej codziennie rano i wieczorem. Jeśli jesteście ciekawi co sądzę o tej szczoteczce, zapraszam Was do dalszego czytania.
Szczoteczkę można kupić tylko w perfumeriach Douglas. W zestawie oprócz samego urządzenia znajdziecie ładowarkę, etui oraz mini instrukcję. Urządzenie jest dostępne w kilku wersjach w zależności od potrzeb i rodzaju skóry. Moje jest do cery mieszanej z funkcją anti-aging. Jak możecie zauważyć, jest inna od większości szczoteczek dostępnych na rynku. Największą różnicą jest to, że Luna oczyszcza skórę za pomocą delikatnych pulsacji, nie występują tu obroty czy inne ruchy, które mogą uszkodzić cerę. Antybakteryjna, silikonowa powierzchnia jest bardziej higieniczna niż tradycyjne szczotki, które mogą pochłaniać brud. Dzięki temu szczoteczka nie wymaga wymiany.
Szczoteczka ma miękkie, zaokrąglone wypustki. Podczas mycia twarzy usuwa martwy naskórek, a jednocześnie jest wyjątkowo delikatna dla skóry. Usuwa brud, tłuszcz i pozostałości po makijażu. Używanie tego urządzenia ma powodować, że cera stanie się promienna i rozświetlona już po kilku dniach. Wbudowany timer pozwala czyścić każdą partię twarzy w takim samym czasie.
Druga strona, z falistą powierzchnią ma zadanie anti-aging. Spowalnia proces starzenia a skóra staje się jednolita, gładka i zadbana. Kosmetyki do pielęgnacji twarzy lepiej się wchłaniają, przez co są skuteczniejsze. Masuje się tak zwane punkty botoksowe na twarzy. Tutaj również możemy skorzystać z pomocy timera. Każdy punkt powinno się masować ok 12 sekund. Trudno mi ocenić w jakim stopniu ta funkcja pomaga. Na pewno jest to bardzo przyjemne i nie zajmuje dużo czasu, więc wykonuję taki masaż przynajmniej raz dziennie.
Luna ma aż 8 prędkości, które można zmieniać wedle uznania. Dodatkowo jest wodoodporna, więc bez obaw można używać jej również pod prysznicem.
Moim zdaniem szczoteczka Foreo Luna jest dość uzależniająca. Wcześniej nie korzystałam z tego typu urządzeń i miałam wrażenie, że nie jest to coś niezbędnego. Teraz widzę różnicę i czułabym się dziwnie gdybym nie użyła Luny rano i wieczorem. Początkowo obawiałam się, że jej kształt jest niepraktyczny i niewygodnie będzie myć trudno dostępne miejsca jak np. nos. Na szczęście moje założenia były niesłuszne. Wydawało mi się wcześniej, że moja skóra jest dobrze oczyszczona, ale zobaczyłam, że jednak może być jeszcze czystsza. Efekty działania szczoteczki zauważyłam dość szybko. Faktycznie po kilku dniach skóra była bardziej napięta, gładka i rozświetlona. Po dłuższym stosowaniu, mogę stwierdzić, że skóra jest mniej zaczerwieniona i pozbawiona martwego naskórka. Nie muszę używać dodatkowych peelingów. Szczoteczka jest od nich delikatniejsza, ale skuteczniejsza.
Ogromną zaletą jest wytrzymałość baterii. Póki co ładowałam ją tylko raz, podobno wystarcza na ok 450 użyć. Ładowanie do pół roku? Brzmi nieźle! Dodatkowo szczoteczka jest bardzo lekka i zajmuje mało miejsca co jest dla mnie ważne podczas podróży. Woreczek, który jest w zestawie zapobiegnie zabrudzeniom kiedy urządzenie jest w kosmetyczce czy torebce.
Kolejną rzeczą, która mi przypadła do gustu, jest możliwość używania szczoteczki pod prysznicem. Zazwyczaj nakładam odżywkę na włosy i w czasie kiedy ona się wchłania, myję buzię za pomocą Luny.
Jeszcze niedawno trudno było dostać u nas to urządzenie. Aktualnie nie ma z tym żadnego problemu, ponieważ można je kupić w perfumeriach Douglas stacjonarnie jak i na stronie
online.
Pewnie zastanawiacie się, czy to urządzenie faktycznie jest takie cudowne. Uważam, że jest i na pewno nie przestanę go używać. Wadą jest z pewnością cena, która moim zdaniem jest dość wysoka, ale jakby się zastanowić, opłaca się kupić Foreo Luna. Korzystając zgodnie z zaleceniami producenta kupujemy produkt na długie lata. Ma dziesięcioletnią gwarancję jakości. Odnoszę wrażenie, że to taki produkt na całe życie ;) Kolejna rzecz, która do mnie przemawia to fakt, że Luna nie wymaga dokupywania żadnych dodatkowych elementów. Nie ma żadnych wymiennych szczoteczek, a silikonowe tworzywo nie chłonie brudu, ani żadnych innych substancji. Dzięki temu możemy korzystać z niej tak długo. Podsumowując koszty, wybierając Lunę mamy dość wysoki, ale jednorazowy wydatek.
Prawdę mówiąc nie doszukałam się w tym urządzeniu więcej wad. Jest to fajny produkt, który z czystym sumieniem mogę Wam polecić. Oczywiście nie mogę powiedzieć, że jest to coś bez czego nie można się obejść, ale jeśli zaczniecie już używać szczoteczki sonicznej, na pewno nie będziecie chcieli z niej rezygnować.