Przy okazji wizyty w Warszawie wybrałam się na małe zakupy. Nastawiałam się na śliczne szpileczki z zary oraz postawiłam za cel znaleźć idealną czerwoną sukienkę. Pech chciał, że upatrzone buty zupełnie na mnie nie pasowy. W 36 ciężko byłoby przejść się po korytarzu przy okazji nie cierpiąc, za to 37 były całkowicie za duże. A sukienka? Hmm... znalazłam jedną, za to najmniejsze rozmiary nadal wydawały się zbyt obszerne. Trochę zawiedziona wróciłam do domu z koszulką. Szczerze mówiąc rzadko mi się zdarza je kupować. Najwięcej w szafie wisi i mnie sukienek, więc wydawały mi się zwyczajnie zbędne i nudne. Po namyślę, uważam, że to był dość udany zakup i jestem całkowicie zadowolona. Aż przeszedł żal po szpilkach i sukience ;)
t-shirt: new look | spodnie: cubus | płaszcz: oasap | torba: H&M | botki: czasnabuty